czwartek, 17 stycznia 2013

Złe długi, zła księgowa

Temat mnie przeraża. Organizacyjnie.
Przerzucam miesięcznie tysiące faktur w dość krótkim czasie. Klienci przynoszą dokumenty między 10 a 15 dniem miesiąca i za dwa dni dzwonią czy rozliczenie gotowe.... Do tego "kwity" wyglądają jak psu z gardła...
Od 10 lat, z wątpliwym skutkiem, walczę o podpisywanie faktur z uwzględnieniem daty otrzymania. Nieodmiennie słyszę, że to mój wymysł, bo skoro wystawiona 31-go października, to na pewno klient otrzymał ją 31-go. OK, na piśmie poproszę ;) Teraz dojdzie dokumentowanie zapłaty za fakturę. Mission (almost) impossible.
Duża część to faktury gotówkowe. I tu też pojawia się problem, bo klient nie odróżnia zapisów "zapłacono gotówką" i "forma płatności: gotówka". Przeciętny Kowalski sądzie, że jeżeli na fakturze znajduje się formułka "forma płatności: gotówka, termin płatności: data wystawienia faktury" oznacza potwierdzenie zapłaty. Gucio. Gardło już zdarłam.
Ustawodawca postanowił odgórnie zawalczyć z niechęcią podatników do płacenia swoich zobowiązań. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, skomplikował temat w iście karkołomnym stylu. Osobno karze delikwentów na gruncie podatku dochodowego i osobno w VAT. Nie rozumiem, dlaczego spóźnienie w zapłacie faktury o 30 dni od upływu terminu płatności rodzi obowiązek wyksięgowania kwoty z KUP, a konsekwencje na gruncie VAT nastąpią dopiero po 150 dniach. Nie jest to problemem w podmiotach prowadzących księgi, ale w przypadku ewidencji uproszczonych robi się po prostu bajzel. Skoro już pokuszono się na wprowadzenie statusu małego podatnika, trzeba było pokusić się o wprowadzenie osobnych rozwiązań dla tej grupy podatników.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz